Jaze idzie wieldzaźnà baba, Sidziniarka była, toz to wiedziàł, ze takie baby straśnie som jest na odpusty łakome. — Toz to jej tak padà:
»Pomózciez mi tego świętego niéść do Saflàr, a pięć dwaścia dni odpustu wase — haj«. Z tyk sto.
Dźwigà baba, dźwigà, kościska jej w grzýbiecie trzescom i rusyła madre, ale świętego nie dała rady z miéjsca rusýć — haj. Wyrzekła sie odpustu.
Hłop se odpocnon, wzion świętego, zarucił na ramie i niesie dalej.
W Biàłym Donajcu znowu pytà hłopa, coby mu pomóg, ale hłop poźrał na świętego, skręcił głowom. Nie kciàł — haj.
Obiecàł mu jus sićkie sto dni odpustu, coby ino niós, ale nie kciàł. Kręcił głowom.
»To jà cie tak długo nios — pada mu, temu świętemu, Jasiek — i nicek nie zarobił? Poświęcania nijakiego nie màs, toś nie święty«.
Przýpatruje ma sie i tak padà.
Powiadali mi: święty Jędrzej, święty Jędrzej! a tu zàden święty Jędrzej, ino jakisi koński złób — haj«. Był — prosem piéknie — trohe na wnuku wydudławiony.
Prasnon go pote na wode i tak se go woda daléj poniesła, jaze go w Saflarak hycili i zawiesiéli w kościele — haj.
Strona:Andrzej Stopka Nazimek - Sabała.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.