Ta strona została uwierzytelniona.
Kie juz przýseł na Donajec do kościoła, do babińca, wcion ciupage w słup, a dziecko z torbom zawiésił na niéj.
Jaze pośli sukać księdza, a naśli takiego z brzodom — haj. — Kie sie juz wrócili, kumoska zacnie macać, a tu juz dziecko było zimne — haj — zglewiało.
Toz to stało sie jej go luto, jak nie zacnie ręcý załymować i biadkać. »Miéły mocny kany. Skoda duse, skoda duse«.
A kumoter jej tak padà:
»Eć dusa, jako dusa, kie uciekła, to jako kciała, hytàł jej nie bedem, ale go szkoda, boby ś niego muzýka był setny, bo miał długie palce«.
I dobrze nie barzo — sprawili mu pote krzciny i pogrzéb — haj. — Ale tego hłopa zruciéli z kumoterstwa — haj.