Strona:Andrzej Strug-Pokolenie Marka Świdy.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

— Siadaj, Skurnik, to nie o tobie, któż z nas od ciebie nie ściągał?
— Słuchajcież!!
— Tylko takie właśnie najszanowniejsze kołtuny czekają, a nigdy nic z tego. Ludzie żywi myślą, chcą, walczą, zdobywają! Ja wam...
— Frazes!
— Niech żyje walka!
— Z motyką na słońce! Dziękuję pięknie... — Głową o mur?
— Tchórze!
— Koledzy, ja mam głos! Więc jeżeli nie chcecie czynu, jeżeli niema w was ani woli, ani odwagi, tedy — cicho o tem! Świętości nie szargać! Zachować godność niewolnika! Milczeć o Polsce.
— Brawo! Brawo!
— Mocno powiedziane!
— Idjota!
— Sam jesteś idjota! I jeżeli w tym roku doczekaliśmy jubileuszu trzechsetlecia świetnej dynastji Romanowów, jeżeli w tym roku zapomnieliśmy o pięćdziesięcioleciu powstania...
— Kto zapomniał?
— Chyba ty!
— Jeżeli w tym roku...
— Dosyć tego!
— Kazanie popielcowe!
— Gadaj poprostu, czego od nas chcesz?
— Otóż to. Koledzy, ja chcę, ażebyśmy wszyscy w tym wielkim dniu uczynili rachunek sumienia