Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/111

Ta strona została przepisana.

dobra pani Krauzowa. Aby chwileczkę posiedzieć, póki jej nie minie.
Kiedy widział, te kobiecina poleciała na górę po schodach, zabrał się i poszedł na miasto.
We trzy godziny później przyszła wiadomość, te Staśka wzięli w jednym domu na Piotrkowskiej, że dwuch szpiclów przytym postrzelił, te aresztowali dużo ludzi, szukając jakoby jakiegoś „składu bomb“. Tego ludzie nie wiedzieli, czyli co znaleźli, ale jedni gadali, że miał być zamach na gubernatora wojennego, inni, że na „samego“ Poznańskiego, że Stasiek pójdzie pod sąd polowy i t. d.
Wszyscy w kamienicy żałowali matki, ale nawet najbliższa znajoma, pani Krauzowa, wzbraniała się pójść do starej z tą nowiną.
— Niech ta tę jedną noc jeszcze spokojnie prześpi. Chora jest. Spać ją ułożyłam. Będzie miała czas rano się dowiedzieć. Do czego ma się śpieszyć? Oj, Boże miłosierny, cóż to się wyrabia w tym mieście Łodzi?...
Długo czekała Cywikowa na powrót syna. Aż zmęczyła się w niej dusza i zapadła w sen głęboki. Już nie zbudzi skołatanej, obłąkanej duszy ani straszna wiadomość, ani nawet, gdyby się czyniły cuda, powrót niedobrego syna.

Wolno, z trudem, z sapaniem wlókł się pociąg osobowo-towarowy przez całą noc. Dążył od stacji do stacji z wysiłkiem, a czyniło tu wrażenie, jak gdyby stał na miejscu lub miał ustać lada