Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/136

Ta strona została przepisana.

a dla ciebie biało — tobie dobrze, mnie źle. Najlepiej jest, jak jest: my sobie, wy sobie — a z tego wszystkiego coś dopiero wyniknie. Historia nas kiedyś rozsądzi, ale my nie mamy sobie nic do powiedzenia. Dosyć!
— Dosyć! Powiem tylko jedno słowo. Powiem poprostu, bo dla mnie to jest sprawa własna, bo za to i choćby za to jedno ja gotów jestem zginąć bez żadnego żalu i zawodu. Dla mnie nie może tu być zawodów! To moja prawda! To nie jest sprawa taktyki — wyboru dróg i środków. Tu nie może być dwu zdań ani dyskusji.
— Takiej sprawy niema.
— Taka sprawa jest. To godność człowieka — ludu. To honor walczącego proletarjatu. Za to musi ktoś głowę dać! Muszą być mściciele, co idą za wszystkich — nie jako na wojnę, ale żeby dać świadectwo prawdzie. Musi być ktoś, co się ośmieli podnieść uzbrojoną rękę! Inaczej martwa będzie nasza miłość i martwa będzie nasza nienawiść. Zadusi nas trzeźwy rozsądek, zatrują nas kalkulacje polityczne! Inaczej zmarniejemy moralnie, skopani, lekceważeni przez wroga. Ja mam ambicję, żeby na uśmierzenie naszego buntu nie wystarczyło nahajki! Ja mam tę ambicję, żeby wróg musiał wystąpić przeciwko nam z całą swoją siłą, żeby nas mordował, a nietylko prał po pysku... Ja chcę, żeby wróg nas uszanował. Nam niewolno po masakrach zadowolnić się pompatyczną, odgrażającą się bezsilną odezwą, Nienawidzę tego obłudnego frazesu, tego żargonu