Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/204

Ta strona została przepisana.

tydzień było mało obrotu! Ty, „Igła“, sobie przypomnij, co się stało w biały dzień z „Tramwajarzem“, który mnie, jako naczelnika, nie uszanował! Ty, „Koń“, wiem, co zamyślasz: ty chcesz pocichu wycofać się z interesu i założyć do spółki ze szwagrem handel za uzbierane pieniądze i za te, coś je ukradł partji, pomimo przysięgi, te będziesz wszystko oddawał do równego działu. Ale od nas się tak łatwo nie odchodzi, a jak kto tak myśli, niech sobie przypomni pewne rzeczy!
I ja wam radzę jeszcze po dobroci — przypomnijcie wy sobie, co było! Tutaj gada dzisiaj jeden za drugim: nie te czasy?! Dlaczego?
Głupie tchórze! Teraz dopiero idą dla was prawdziwe czasy! Teraz nasza rzecz pokazać światu, co znaczą komuniści! Ale wy nic nie rozumiecie. Może ty rozumiesz? Gadaj, „Stójkowy“! Dlaczego według ciebie teraz już nie można robić dużych interesów? Gadaj — ja tobie każę!
— Ty się nie gniewaj, „Sędzia“, ale wszyscy mówią, że rewolucja skończona.
— A co to znaczy?
— To znaczy, że policja górą, i że ten burtuj już się nie boi, a przez to człowiekowi się robi ciasno w tej Warszawie.
— A ty co powiesz, „Krawiec“?
— Ja nic nie wiem, ja ciebie, „Sędzia“, będę zawsze słuchał, tak jak słuchałem, ale wszystkie partje teraz przycichły, bo jest źle.
— No, to słuchajcie głuptasy, co powiem. Słuchajcie i przygotujcie się do wielkich rzeczy! Co