Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/205

Ta strona została przepisana.

wy rozumiecie w polityce? Wasza rzecz słuchać mądrzejszego!
— Powiada jeden z drugim, że rewolucja przegrała, że partje przycichły. To jest prawda. Ale jaka rewolucja przegrała? Socjalistyczna rewolucja, polska rewolucja, ruska rewolucja, ale nie nasza. Socjaliści już się nie rozbijają, oni siedzą po więzieniach, na katordze. Już oni nam nie będą przeszkadzać, już ich bojowcy nie będą naszych towarzyszy mordować. Co nam znaczy policja? Co policja może wiedzieć? Ale ta partja „Bund“, czy partia „Pojale Syjon“, czy te P.P.S. — one nam nie pozwalały żyć. One miały swoich w każdej kamienicy, w każdym sklepie, w każdej fabryce, na każdym rogu ulicy. One miały swoje paskudne bojówki do zabijania ludzi. One się wypierały zawsze, że z naszemi wojują, ale kto zamordował „Okonia“ przy komunie u kupca Eizenszterna? Bundowcy. Kto rozstrzelał na ulicy w biały dzień dobrego towarzysza „Niemca“? Kto zabił bez miłosierdzia „Białego“ w jego własnym mieszkaniu, w oczach żony i dzieci? Te wyrodne żydy-zaprzańce z „P.P.S.“, Kto nam patrzył na ręce? Kto nam psuł interesy? Kto wyganiał naszych z fabryk? Kto nas ogłaszał za bandytów w swoich paskudnych gazetach? Kto zaprowadził samoobronę, gorszą od policji, która naszych prześladowała, a brała w obronę burżujów? Kto zaprowadził sądy, gdzie męczyli ludzi nie gorzej od Grüna, i gdzie ty, „Krawiec“, i ty, „Drut“, dosłaliście po pięćdziesiąt prętów gumowych!