Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/206

Ta strona została przepisana.

Teraz z tym wszystkim koniec! Teraz porządni ludzie mają wolne ręce. Teraz nam trzeba tańcować z radości, a wy się trapicie, jakby to był sądny dzień. Tyle razy wam już mówiłem, że jesteście głupie, ale powiem jeszcze raz: głuptasy! A kto głupi, ten niech słucha mądrzejszego!
Wydawszy jeszcze szereg rozporządzeń i nawymyślawszy jeszcze raz każdemu towarzyszowi z osobna, „Sędzia“ zażądał papieru i, przy akompanjamencie wyrzekań i złorzeczeń starej paralityczki, pisał list następujący:

„Ręka sprawiedliwości“ przesyła braterskie pozdrowienie „Pięciu Mętnym“. Niechaj powodzenie towarzyszy stale dobrej sprawie, a zły przypadek niech omija jej synów!
Jest dla ciebie interes, stary przyjacielu „Mostowy“ — a jaki interes, to z tej kartki, którą posyłam, łatwo zrozumiesz. Rzecz jest ważna. Ale ta rzecz wam się na nic nie przyda, a nam co innego. Ty to rozumiesz, przyjacielu „Mostowy“, i zrobisz, jak ja proszę. Gdyby nie daleka droga, sambym pojechał, albo pchnął którego z naszych. A od was tylko niecałe dwie mile — tak mi powiedzieli. Tymczasem do ciebie piszę, przyjacielu, zrób, jak trzeba i tę rzecz nam przywieź z należytą ostrożnością. Za to my tobie wypłacim gotówką rubli dwadzieścia pięć, a „Pięciu Mętnych“ przyczyni się do rozkwitu „Ręki sprawiedliwości“, która swojego czasu za własne pieniądze wykupiła z aresztu ciebie, przyjacielu „Mostowy“, półtora