rządku i wdzięczności dla najjaśniejszego pana, jako dla króla polskiego. Surowo upominał żydów i zakończył: „zegar historji naszej wybił wielką godzinę“. Potym księża zaprowadzili wszystkich do kościoła, gdzie odśpiewano „Te Deum“ przy biciu we wszystkie dzwony. Cała uroczystość odbyła się we wzorowym porządku i w nastroju nieomal tak samo podniosłym, jak procesja Bożego Ciała. Sprawiła to wyjątkowa chwila dziejowa tudzież — brak w okolicy wszelkich żywiołów przewrotowych.
Nazajutrz miał się odbyć olbrzymi wiec pod lipą kościelną; miała być założona szkoła polska i wielka kooperatywa katolicka, która miała pożreć wszystkich kramikarzy żydowskich. Miało powstać „Towarzystwo krajoznawcze ziemi Szlamowickiej“, „Klub obywatelski“, „Kasa wzajemnego kredytu“, „Stowarzyszenie rolnicze“, oraz wiele innych instytucji społeczno-kulturalnych. Ale nazajutrz rano przybyła rota piechoty. Rozpędzony ruch narodowy stanął na miejscu i pod wpływem znanego prawa fizycznego reakcji tudzież strachu — cofnął się jeszcze wstecz.
Żadna tedy z pomienionych instytucji nie doszła do skutku, założona została zato w Szlamowcach inna potężna kooperatywa, o jakiej nikomu się tu jeszcze nie śniło, a która, nie powołując się zresztą bynajmniej na najwyższy manifest, była jednak wytworem naturalnym wzburzonych ówczesnych stosunków.
Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/209
Ta strona została przepisana.