Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/214

Ta strona została przepisana.

— A jakby przyjechały robić strajk?
— Toby robiły — nam nic do tego.
— A podatek za strajk to bierzecie, złodziejaszki wy kochane?...
— Podatek jest rozpisany ogólny na wszystko...
— A jak się chłopy ruszą? Przecie oni roztrzęsą i waszych żydów i was. Noga z was nie ujdzie! O to się bardzo boję!...
— Jeszcze my żadnego chłopa nie ukrzywdzili. Gdzieindziej, gdzie są ludzie głupie, zastępują na gościńcu chłopom, jak z jarmarku wracają. Taki długo nie pożyje. Chłop jest zawzięty. Ale my tylko bierzem od bogatych — i dlatego my nie zbóje, ani złodzieje, tylko porządku pilnujem. A za porządek trza płacić.
— Racja! To wam się należy. Takie czasy, że złodzieje rządzą.
— Więcej od stu lat u nas złodzieje rządzą, proszę łaski pana, tylko obce, niechże choć czasem zarobią i swoje.
— Dobrze, dobrze, napij się jeszcze, Figiszewskil Wiem, żeś patryjota.
— Każdy na swój sposób tę ojczyznę podbiera. Hrabia z Zawadowa jest w Radzie. Pan Poklęski w tej Dumie, a my biedne też się staramy, jak motem... My jedni utrzymujemy porządek w te rewolucje.
— Nie bójcie się, będzie wam kraj wdzięczny. Żeby was tak ino przed czasem co nie spotkało. Żeby tak tylko kto na was chłopów nie podbuntował!.. Bo, widzicie, chłop jest ciemny. Nawali