Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/238

Ta strona została przepisana.

umówione hasło: „czy pani Wojdalińska już powróciła z letniego mieszkania“?
Pan Kazimierz, mizerny, mały człowieczek, spojrzał nań zmęczonemi oczami, uśmiechnął się ironicznie i zapytał:
— Co to ma znaczyć?
— Wy jesteście „Pan Kazimierz“?
— Tak mi jest na imię...
— A więc ja się was pytam: „czy pani Wojdalińska już przyjechała z letniego mieszkania“?
— Już to pan raz powiedział. Nie znam żadnej pani Wojdalińskiej, ale przypuszczam, że chyba nawet i ona wróciła już z letniego mieszkania — przecie to marzec... O co panu właściwie idzie?
— Przecie to u was pod-biuro?
— „Podbiuro“? Co to takiego?
— Wy jesteście „pan Kazimierz“?
— Ja jestem, do wszystkich djabłów, ale już nim przesłałem być od pięciu miesięcy. To wszystko, co mogę powiedzieć!
— Jak to?
— A tak!
— Odłóżcie kpiny na potym, ale ja dzisiaj muszę się widzieć z kimś z „wydziału“.
— Nic a nic nie rozumiem, proszę mi raz dać święty spokój!
— Uważam, że tu coś zmienili, i wy mi nie wierzycie. Ja to rozumiem, ale zważcięż i wy moje położenie: ja zdaleka, z prowincji i z ważnym interesem. Z bardzo ważnym! Nie mam żadnego adresu...