spać i myśleć o czym zechce, aż do chwili,gdy go powieszą? I wyobrażał sobie, że w danej chwili wołają go: zamyka książkę i idzie tak, jak wychodził na codzienny spacer do ogródka. A reszta stanie się sama. To już może sobie być gorsze lub lepsze, ale odbędzie się szybko. Ten prosty sposób rozstrzygnięcia sprawy uradował go, uspokoił. Po chwili utonął w Balzaku i czytał z rozkoszą przez cały dzień. Utarło się, że co rana powtarzał sobie to postanowienie, a raczej ono samo budziło się wraz z nim i przypominało o sobie. Ale w nocy umowa ta snać traciła swą władzę i do bogatych i dziwnych jego snów zaczęły się mieszać wizje ciężkie i gnębiące.
Świat snów, nieznany mu w wolnym życiu,kiedy ukazywał się tylko wyjątkowo i to w mętnym i nikłym odbiciu, tutaj, w samotności, rozsuwał przed nim naoścież swoją tajemniczą zasłonę. Działy się tam rozkoszne
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.