i porywające widowiska, nieopisanie rozmaite, fantastyczne. Były one miłe zgłodniałej wrażeń duszy, były wyraźne i zachowywały się w pamięci, jak zdarzenia przeżyte, lub rzeczy widziane trzeźwemi oczyma. Nie odbijało się w nich życie prawdziwe, ani wspomnienia, ani pragnienia, ani marzenia. Wszystko tam było nowe. Podobnych zjawisk nigdy myśl jego nie przeczuwała, ani nie tworzyła wyobraźnia. Dziwiło go to, że nigdy nie przyśni mu się więzienie, albo rewolucja, albo coś na tym tle. Obce, dalekie to były miraże, a jednak drogie i pożądane. Przenosił się w niewiadome światy obce i zda się zaziemskie, był uczestnikiem życia dziwnych jakichś tworów, ludzi — nieludzi, których jednak życie, myśli, uczucia rozumiał jak własne. Wpadał w wir niezmiernie skomplikowanych spraw i zatargów, odbywających się gdzieś poza czasem i przestrzenią. Zazwyczaj jednak przez senną jego głowę przesuwał się rojny, gwarny, strasznie
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.