czynała się następnie dyskusja o snach, okultysta rozpytywał o szczegóły, tłumaczył i wykładał, znosił cierpliwie drwiny i rysował karton o tym śnie.
Tutaj raz tylko zjawił się sen o murze, a było to na jaki tydzień przed sądem, ale wystąpił w tak ohydnie trwożącej wyrazistości, że, chcąc go uniknąć, nie kładł się spać przez dwie noce.
Te niesforne sny burzyły mu w znacznym stopniu nowy ustalający się tryb życia — przeszkadzały mu nie zważać na to, co się zbliżało. Nie zapominał wprawdzie ani na chwilę, że siedzi za kratą i że się to skończy w pewien wiadomy sposób. Minęły już czasy, gdy zapominał o tym naprawdę. Ale bez wysiłku mógł jeszcze całemi godzinami nie rozmyślać specjalnie o tych sprawach i w znacznym stopniu zachował zwyczajną ludzką możność zajęcia się czytaniem, wspominaniem lub rozważaniem jakichś zagad-
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.