przerażenie — leci, spada. Jeszcze mgnienie oka i roztrzaska się o dno. Zahacza się o coś — wytęża siły i zatrzymuje się w pędzie. Zawaha się, obsunie się niżej, stanie na moment i spada, spada, spada. Mocuje się i już nieprzytomnie, bezmyślnie stara się zatrzymać w pędzie — napróżno.
Nagle zadźwięczała szyba w oknie. Prąd chłodnego powietrza wionął po celi, powiał po spotniałym czole.
Coś ostrożnie, lekko dotyka się szyby — jakiś niewiadomy cień wyrasta na matowej szybie...
Niewiara — wnet już kłamana niewiara, już przeczuwająca, już wierząca, wstrzymuje na mgnienie oka zabójczą radość: i stało się, że już wie, już wie wszystko. Jeden, jeden mocny oddech życia!...
Siła przepotężna, wola niezłomna uniosły go wysoko ponad nikczemne niemożliwości.
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.