Czytał je spokojnie, ze skupieniem, te nowe myśli swoje.
— Jutro o tej porze nie będę żył. Jutro o tej porze nie pozostanie śladu z żadnej myśli, z żadnego czucia, z żadnej mojej świadomości. Będę tam, gdzie niema nic. Ta cela będzie pustą. Kto tu po mnie nastąpi, nie będzie wiedział o niczym, mnie dotyczącym. Zniknę. Ostygnie moje zaduszone ciało pod udeptaną ziemią. Pełne oczy, pełne usta ziemi. Jutro o tej porze.
— Zagaśnie i przepadnie ze mną wszystko, co jest i było: ja, cały świat, wszystkie jego sprawy. Przez tysiące lat idące dzieje narodów, wszystkie niezmierne prace ducha człowieczego ustaną w jednej chwili. Zagaśnie słońce. Nie zostanie nic — nic. I ja już nie będę. Umrę. Gdzie będę jutro o tej porze? Tam, gdzie nic niema. Tego nikt nie zrozumie. I ja tego nie rozumiem.
— Tam, już poza mną, już po mnie zostaną ludzie żyjący i sprawy, idące swoją ko-
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.