coś na wieść o tym. Słabo, niechętnie, niedołężnie budziła się do ruchu i do zwykłej pracy zrujnowana machina myślenia. Ustawała, utykając za każdym swoim obrotem. Zrywały się pajęcze nici, wiążące zjawiska świata z pojmującym je duchem. Niesłychany zamęt wkroczył do tajemniczego przybytku, kędy w cudownym ładzie, odwieczną koleją układały się pojęcia, wrażenia. Zaniedbała się surowa i niestrudzona czujność. Zasunęły się i przywarły wrota nieprzebranego skarbca pamięci... Czyniło się tak, jak gdy człowiek usypia. Ale on czuwał.
Czuwał i szeroko, szeroko rozpuszczał myśli pod tą dobroczynną mgłą, która osnuła mu duszę i broniła ją od nacisku ponurych potęg. Świat realny istniał zaledwie w przypuszczeniu, zaledwie w słabym swoim odbiciu. Poza nim zdala od wszystkiego, co ludzkie, żywe, i co dla żywego człowieka dostępne, rodziły się poczwarne, obłąkane ułomki myśli i obrazów.
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/36
Ta strona została uwierzytelniona.