Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

co należało. Trzeba się było postarać, trzeba było przezwyciężyć trudności — zmusić się, poniżyć się i prosić o połączenie ich razem z nim w jednej celi. Byłoby im lżej. Sprawić im tę ulgę było jego ostatnim obowiązkiem, był przecie ich przewodnikiem, rozkazywał. Teraz nie uczynił tego nawet, co mógł — bo przecie było można. Już za późno, już im nie będzie przewodził, śmierć ich sama poprowadzi.
Coby zresztą mógł dla nich uczynić? Co im ma do powiedzenia? Dodawać im odwagi? Przeszkadzać temu dzielnemu, uczciwemu chłopu modlić się przed ostatnią godziną? Uczyć tego robociarza i uświadamiać go co do rzeczy ostatecznych, o których sam nie ma pojęcia? Opowiadać mu o materjalizmie życia i śmierci, w co sam nie wierzy, odpowiedzieć na jego zapytanie, co też Marx pisał o życiu przyszłym?
Potrafią, potrafią umrzeć mężnie, jeżeli o to chodzi. Bez metafizyki, bez kultury, bez ca-