Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.






Gdy wszedł z powrotem do swojej celi, zawahał się w progu. Ale zasuwy szczęknęły, drzwi się zawarły. Tak, nie omylono się, jest u siebie. Długo jednak oglądał znajome sprzęty, dotykał się książek, papierów, pościeli w ciężkiej nieokreślonej zadumie. Wszystko było dawne, znajome. Wszystko stało na swoim miejscu. To nie jest to... To co innego.