alchemik i budowniczy, który odkrytą przez siebie tajemnicę kamienia filozoficznego usymbolizował w postaciach i fryzach katedry Notre Dame, drugi dlatego, że tu podobno stała w roku 1848 barykada i ludzie ginęli za wolność. Obadwaj lubili mroczną i brudną uliczkę, bo dla jednego wywoływała ona duchy średniowieczne, drugi zaś — ponieważ tutaj rewolucyjny lud jeszcze raz powalił o ziemię „hydrę feudalizmu“. Gdy się rozstawali po roku wspólnego pożycia w ciągłych kłótniach i szyderstwie wzajemnym, rzekli sobie na dworcu. — No, żegnaj; gdy się zobaczymy, będziesz już chyba zupełnym warjatem; jeżeli jednak twoja magja się uda, to daj parę miljonów na rewolucję, bo co dla ciebie będą znaczyły miljony? Przyślij parę wagonów złota. — No, bądź zdrów i niech ci się tam wiedzie, ale wątpię, byśmy jeszcze kiedy żyli razem. Bezemnie rychło staniesz się zupełnym chamem, jak wszyscy twoi towarzysze. Utoniesz w morzu głupstwa. — Bądź zdrów! — Bądź zdrów! —
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.