Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

cinne przerażenie, które widział już raz dzisiaj w twarzy wartownika.
Gdy się znalazł sam, pomyślał z ulgą: już niedługo. Ale była to jakaś myśl formalna, pusta i jakby obca. Była ona tegosamego rodzaju, co i to wszystko, co czuł i myślał przed chwilą w obecności żandarmów i żołnierza. Ulgi w tym nie było, została tylko resztka baczności i pogotowia, w jakie samorzutnie i bez udziału świadomości uzbrajała się dusza w chwilach walki. Ale skoro już sobie poszli, niema z kim walczyć. Został znowu sam na sam.
Tak — zaczął, — to, co czułem przed paru minutami, i to, co czuję teraz, jest czymś zupełnie innym, niesłychanym. Co chwila coś się we mnie zmienia. Potrochu obumieram. Jestem strasznie znużony. Właściwie, nie mogę już chodzić.
Ale myśl pracowała sprawnie. Szybko przechodziła od przedmiotu do przedmiotu, stała się wyraźną, lotną. Nieokreślony, bolący nie-