napastliwą pominął i szedł, pilnując się swojej drogi.
Patrzył w dal swego życia, w te czasy, kiedy poraz pierwszy musiał myśleć o śmierci, jako o zjawisku własnym i blizkim, ustawicznie blizkim, w te czasy, od kiedy cień śmierci nie opuszczał go już ani na chwilę. Było to już tutaj, po ujęciu i osadzeniu go w tych murach. Ale dzieje myśli tej sięgały dalej, zaczynały się aż tam, hen w dalekim i niepojętym dlań już obecnie życiu na wolności.
Zaczęła się rewolucja. Z radością i młodym zapałem rzucił się w wir bojowej roboty. Z rozkoszą porzucił starą taczkę swoją, pełną bibuły, uświadamiania, agitacji, słów, pragnień, nieśmiałości, czekania, nudy. Umiłował bezpośredni szybki czyn, proste, łatwe myśli i życie z dnia na dzień, o jutrze zawsze niepewnym. W tym czasie były jakieś myśli, były nawet jak gdyby pewne zamiary przygotowania się na możliwy i nader możliwy wypadek,
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.