obok siebie dwa wązkie pasemka głębokobarwne, tęczowe.
One pomagały mu, radziły, podpowiadały, tak że nareszcie uśmiechnęło się mu w duszy pełne żywej mocy przypomnienie.
...Wiosenne słońce zalewa tłum jasnych głów, oślepiająco biało odbija się od ścian, od stronic kajetów, porozkładanych na czarnych ławkach. Strupieszałe oblicze starego profesora wygląda odświętnie i młodo. Mapy i tablice z postaciami rycerzy i mędrców greckich żyją i głoszą jak żywe coś o dalekich krajach, o dalekich czasach. Tuż za oknem chodzą ludzie, toczą się wozy, biegają psy. Wszystko pełne radości. Dusza wyrywa się z sali, pełnej zaduchu, nudy i greckiej gramatyki. Niewolno patrzeć w okno, już czterech ich stoi w kącie za patrzenie w okno. Wyrabiają miny i kopią się pomiędzy sobą, daleko wyciągając cienkie nogi. Po drugiej stronie ulicy mur starego ogrodu. Ślepy żebrak stoi pod murem w słońcu. Ma przymknięte
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/8
Ta strona została uwierzytelniona.