raj w cytadeli z wyroku sądu wojennego powieszono... za udział w zabójstwie pułkownika żandarmerji w... — Był to człowiek, z którym swojego czasu spotykał się codziennie. Był z nim razem przy tym zamachu i od jego to wystrzału upadł żandarm. Ujęto go w godzinę później — od tego czasu minęły dwa miesiące. W tej godzinie po raz pierwszy śmierć stanęła przed nim i głęboko zajrzała mu w oczy. Myślał o niej z przejmującą wyrazistością, myślał z powagą. Blizkość tej chwili tracenia i blizkość towarzysza tak dobrze znajomego, nakazywały mu, póki czas, przygotować się. Śmierć powiedziała mu: — czas nie znaczy nic. Co znaczą te kilka tygodni? Tak niedawno siedzieliście z nim razem w tejsamej może cukierni, a teraz, widzisz? I twój dzień już oznaczony — prędzej czy później przyjdzie. Wiedz o tym, pamiętaj.
Wyciągnął jednak z tego tę tylko naukę, żeby się śpieszyć, żeby na ten swój blizki
Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.