Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

dwanaście godzin na dobę, a przez resztę czasu nie odrywał się od czytania. Pożerał książki z rozkoszą i czytał wszystko bez miary i bez żadnego wyboru. Nie trzymał się żadnego kierunku, nie zamierzał kształcić się. Poco mu była nauka? Na tę parę miesięcy, pozostających mu do życia? Wielkie tomy historji powszechnej Szlossera, Dzieje konsulatu i cesarstwa Thiersa, jakieś ciężkie monografje, znalezione w bibljotece, przeczytał tom po tomie, z niesłabnącym nigdy zainteresowaniem. Potym nagle przerzucił się do powieści: powtórzył sobie Kaczkowskiego, Jeża, odmęt tomików „Bibljoteki Dzieł Wyborowych“, jeszcze raz całego Sienkiewicza, jeszcze raz całego Prusa. Po okresie ospalstwa nastały noce bezsenne. Czytywał tedy dniem i nocą. Miał czas. Badanie przeprowadzano bardzo kunsztownie. Ponieważ odmówił wręcz wszelkich zeznań, więc pozostawiono go w spokoju na całe trzy miesiące. Wiedział, co się kryje za tym pozornym