Niejednego żywot twój zagrzeje i podnieci, niejednemu do wytrwania dopomoże.
Będziesz sławny...
∗
∗ ∗ |
Trzeba pisać.
Siedzę tak oto nad ćwiartką papieru — siedzę już od trzech godzin. Zacząć nie mogę. Chociaż przecie wiem o tobie wszystko, co tylko było. Wiem i to, co nikomu na świecie nie było wiadomem, tylko mnie jednemu....
Wszystko, wszystko mam w pamięci.
Tylko widzisz...
Tylko ciebie, chłopie serdeczny, niema i nie będzie! Jakże się tu rozpisać, jakże zacząć, kiedy ja tego właśnie nie rozumiem?
Trudno mi będzie... Może i zdołam, ale zwlekam jeszcze i to ci powiem, że się boję.
Jak zacznę pisać — niech tylko pierwsze litery postawię — uwierzę i wszystko odraz u zrozumiem. I tego się właśnie boję: uwierzę, że już wszystko skończone i że już nigdy...
Nigdy — głupie słowo... Tego przecie człowiek nigdy nie ogarnie... Jakże ja mam właśnie i to o tobie?
O tobie...
∗
∗ ∗ |
W najgorętszym czasie się wybrałeś. Godziłoż się odchodzić? Roboty tyle! Kogóż postawim na twoje miejsce? Przecież się nie godziło...