Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/105

Ta strona została przepisana.

Sierotyś zostawił. Pytają o ciebie na Woli: gdzież się zapodział „Walter“? Wsypał się, czy co? Czemu nie przychodzi?
Oj wsypał się i już go nie zobaczycie ludzie wolscy...
I pytają się o ciebie tam na Dole: a co to nasz „Młotek“ porabia, że go nie widać? Nie będziesz się już, ty Młotku, przekradał po Powiślu. Przecie zrozum, że same te kąty i same te dziury warszawskie i zaułki pytają o ciebie i że też tęsknią!
Tyleś butów zdarł, łażąc tam — tyle czasu!... Porachuj-no tylko ile to lat? Przewinęło się nam przed oczami ludzi niemało... I przecie ciebie wszyscy lubili — a gdzie było naj trudniej, toś ty lazł i wszędzieś potrafił. Mało nas starych pozostało przy robocie: jedni poginęli na Sybirze, pognili w turmach, inni zdarli się w robocie i nie wytrzymali... Jeno prawdziwie mało nas się starych zostało, a tośmy sobie przecie we dwuch w sekrecie nieraz powiadali, że zawsze lepsi byli starzy...
I terazby się ich przydało więcej — a tyś sobie wziął i odszedł... To nic, że łudzi dużo, roboty przecie zawsze więcej, niż na sto razy po tylu. Bo już teraz pośpieszać trzeba i z czasem się prześcigać — sameś to mówił i to nie raz, a wszelako wziąłeś i odszedłeś...
Najgorszy czas sobie wybrałeś — mogłeś poczekać...
Tyleśmy lat przebiedowali w robocie piekielnej, w zgiełku, że nigdy nie było chwili wolnej, ani możno-