Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/117

Ta strona została przepisana.

rego z naszych!“). Kamusia w odpowiedzi podnosiła nań niebieskie cierpiące oczy, które co raz zachodziły łzami. Wstydziła się tego niezmiernie, ale inaczej nie mogła. Ona to jedna jedyna może z całego grona oblewała łzami żalu każdą ofiarę. Reszta klęła przygodę, kłóciła się między sobą o to, kto winien, wreszcie wysilała się na obmyślenie coraz to doskonalszych środków i sposobów dla ominięcia zasadzek żandarmskich, dla przemądrzenia szpiclów, dla odkrycia prowokatorów. I wszystko niebawem powracało do równowagi: jedni siedzieli sobie spokojnie a długo w X-ym pawilonie, na Pawiaku, po ciupach: radomskich, siedleckich, sieradzkich i innych, odbywali śledztwo, swarzyli się z dozorcami, psuli kazionne mury pukaniem, wierceniem dziur z celi do celi, od czasu do czasu się buntowali, urządzali strajki głodowe, urządzali obchody majowe. I wtedy świat walczący przypominał sobie o nich, i zjawiała się w „Robotniku“ notatka. Dziwili się towarzysze: a toć oni jeszcze siedzą... Potem przychodziły wyroki, czasem zjawiał się niespodzianie człek uwolniony i wzruszał ludzi swą bladą twarzą i wymęczonemi oczyma. Powracał do osieroconej rodziny i do roboty, a reszta jechała w świat daleki na mrozy sybirskie, do zatraconego kraju na długie lata pokuty, poniewierki, nędzy zesłańczej i tęsknoty. Nikt się na nich nie oglądał, nikt na nich nie czekał. Życie śpieszyło się, mknąc dzień za dniem, porywając za sobą wszystko, co żywe, co dzielne, biorąc dla siebie wszystkie siły i pragnienia. Do walki, do zwycięstwa.
Szybko zapomina się o ludziach! O tych, którzy