Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/141

Ta strona została przepisana.

baba i zaniosła się w tak strasznym płaczu, że Rylski drgnął.
— Nie grzeście, nie bluźnijcie, wróci jutro, pojutrze, do protokułu jeno go powieźli, nic się nie bójcie, wróci, wróci...
— Zamęczą go na zamku, zagłodzą, bić będą, poniewierać. I za co, i za co, Boże ty miłosierny!...
— Za grzechy nasze ciężkie... Za rozpustę, za obrazę boską, za krzywdę ludzką, za przekleństwo, za pijaństwo, za sądy... Nie rychliwy Pan Jezus, ale sprawiedliwy. Za długo czekał, strzymywał się w dobroci swojej, aż i On Najdobrotliwszy nie wydzierżył a pokaranie puścił z ręki swojej sprawiedliwej... Nie bójcie się ludzie, będzie kara, jeszcze cięższa na wieś przyjdzie. Przyjdzie śmierć czarna, przyjdzie po nocy ogień...
Stara i rozkudłana, jak wiedźma, baba aż się zachłysnęła w ponurych proroctwach. Czarny sękaty palec wzniosła jak w natchnieniu i przepowiadała, jak z nut. Baby chlipały..
— Nie wróci on, i już ty go nie zobaczysz, Nastka, jako nie powróci i Chowaniec i Guzela i Korzeń. Do kopalni ich spuszczą po pod ziemię na dwie wiorsty głęboko, rudę łamać na całe życie. W Sybir, w Sybir za grzechy nasze, za swary nasze, za ukrzywdzenia starych rodziców, za poniewierkę sieroty, wdowy, kaleki!...
— Kiedy zaś się to stało? Powiadajcie!...-trochę nieswoim głosem spytał Rylski.
— Bez cały tydzień wywożą...