Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/161

Ta strona została przepisana.

nie swoich, bo były bardzo ograne, ale kiedy wziął do ręki te nowe i spróbował, drgnął cały ze wzruszenia. Skrzypce były koncertowe, cudownie ograne i mogły kosztować niezmierne pieniądze. Ale długo jeszcze narzekał i wymyślał Helbik, dopóki dla świętego spokoju nie dodano mu jeszcze nowej pary spodni.
Z nowemi skrzypcami powróciło Helbikowi dawne zamiłowanie do muzyki. Przypominał sobie rozmaite stare melodje i stanęła mu przed oczyma żywa, burzliwa i piękna młodość.
Można powiedzieć, że grywał teraz z pewną satysfakcją nawet na podwórzach. Dziwnie rozbrzmiewały cudne skrzypki po śmierdzących podwórkach na Smoczej. Słuchano go też wszędzie uważniej, choć nie można powiedzieć. żeby to wpłynęło na podniesienie się jego zwyczajnego dochodu dziennego. Raz przyczepił się do niego podczas grania jakiś pan i koniecznie namawiał, żeby mu te skrzypce sprzedał. Dawał już 50 rubli, ale Helbik nie myślał się godzić, wiedział bowiem, że na taki instrument niema poprostu ceny. Kiedy się zaś ów amator przylepił się do niego na dobre i zaczął potrosze zanadto blisko podchodzić, a przepytywać, skąd się u niego wzięły takie drogie skrzypce, Helbik poprostu uciekł w wielkim strachu i nigdy nie wstępował już do tej kamienicy.
Odnowił też znacznie repertuar, słusznie przyszedłszy do przekonania, że mogło się nareszcie ludziom, już znudzić słuchać co tydzień jednego i tego samego grania przez trzydzieści lat. Wygrzebywał z pamięci stare melodje, uczył się nowych,których