Ciotka odkryła natomiast nowe nieszczęścia: Antek nie mówił pacierza! Pod rozmaitemi pozorami wymawiał się od kościoła... Ciotka Ignacja nie była bigotką, odczuła jednak boleśnie to nowe odkrycie. Ostrożnie. a delikatnie zaczęła wybadywać pod tym względem Antka. I dowiedziała się rzeczy strasznych. Chłopiec twierdził, że Boga niema, twierdził dalej, że kościół, papież, duchowieństwo, wszelkie dogmaty, katechizmy i aparaty nabożne mają za jedyny cel — ogłupianie ludzi ubogich i powstrzymywanie ich od I socjalizmu, który między innemi propagował swojego czasu człowiek, imieniem Chrystus i jego apostołowie, stanowiący partję komunistyczną. Natrząsał się zwłaszcza nad klasztorami i cieszył się, że po powstaniu rząd rosyjski pozamykał te „gniazda klerykalizmu“ itd. itd.!
Zgroza zdjęła ciotkę. Błagała przedewszystkiem Antka, żeby zniczem podobnem nie wyrwał się przed ojcem. Błagała go, by uczynił krok ku pogodzeniu się z Bogiem, by, poszedł do spowiedzi-do księdza proboszcza, który jest człowiekiem świętym i który mu wszystko wytłumaczy i wszystko przebaczy w imieniu boskiem. Przedstawiała mu całą słodycz i potęgę wiary. Cóż dało ojcu twemu i tysiącom ofiar katorgi siłę do przetrzymania wszystkich udręczeń? itd. itd.
Chłopiec jednak zaciął się po swojemu i nic już nie odpowiadał. Nie powrócili już nigdy do przerwanej dysputy o religji, a ciotka Ignacja odtąd dłużej
Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/81
Ta strona została przepisana.