Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/85

Ta strona została przepisana.

Pojechał na długie lata.
Aż gdzieś za Jakuckiem udało im się w kilku wykonać plan, wymarzony w któremś więzieniu i wymknąć się z pod konwoju. Tajgą sybirską o głodzie, w niepewności i o resztce sił dowlekli się do bezpiecznego miejsca, dostali pomoc, paszporty i w pojedynkę już poparli ku zachodowi.
W pół roku po ucieczce Antek był już w kraju i odrazu utonął w wirze spraw i kłopotów, które jakby umyślnie czekały na niego. W domu naturalnie nie mógł się pokazać, uczynił więc tylko tyle, że z głębokiej zagranicy jakiś tajemniczy i straszny dla samotników z Chrostowa komitet nadesłał oficjalne zawiadomienie, że taki to a taki towarzysz prosi o zakomunikowanie, iż szczęśliwie zbiegł zagranicę. Pod wskazanym adresem pisywano jakiś czas listy, na które już nie było żadnej odpowiedzi.
Tak minął znowu rok, aż sprawy partyjne, ganiając Antka po szerokim świecie i po całym kraju, zapędziły go aż w okolice rodzinne. W drodze spotkało go nieszczęście, natrafił na nastawioną nagonkę szpiclowską, wymknął się z matni cudownym sposobem i nie mając już żadnego wyboru, pieszo, bez grosza przy duszy dowlókł się parę mil do Chrostowa.
Późnym wieczorem zastukał do okna rodzinnego dworu.
Spędził tu jeden tylko dzień...
Następnego wieczora porzucił dom z przekleństwem ojcowskiem, z nienawiścią w sercu, z szyderstwem na ustach. Słyszał za sobą jeszcze długo w po-