Z ostrego ciernia koronę uwili, *
Naszemu Panu na głowę wtłoczyli; *
Naśmiewając się przed nim poklękali, *
Królem go zwali.
Szedł z krzyżem z miasta Pan szóstéj godziny, *
Żydowie z niego odzienie złożyli, *
Potem go na krzyż okrutnie przybili, *
Octem poili.
Polecił Ducha Bogu Ojcu w ręce, *
Wołając, umarł; zaćmiło się słońce, *
Ziemia się trzęsła dziewiątéj godziny *
Nie bez przyczyny.
Zstąpił do piekieł mocą swego Bóstwa, *
Tamże wybawił Ojców świętych z jeństwa; *
Ciała umarłych z grobów powstawały, *
Widzieć się dały.
Nikodem z Józefem proźby uczynili, *
By Ciało z krzyża bezpiecznie zdjąć mogli; *
Piłat ich proźbie we wszystkiem przebaczył, *
Bo tak Bóg raczył.
Czasów nieszpornych był z krzyża zdejmowan *
Przez swoje sługi swego stworzenia Pan; *
Matuchna Jego ciało piastowała, *
Rzewnie płakała.
Drogim balzamem ciało namazali. *
A z nabożeństwem w syndon uwinęli; *
W grób je ostatniéj godziny złożyli, *
Płacz uczynili.