Strona:Anna Zahorska - Trucizny.djvu/164

Ta strona została przepisana.

dość nużąca. Zawsze wchodząc do ludzi, powtarzam sobie zasadę: — Nie forsuj mózgów twoich bliźnich. Ale się zagalopuję i zapomnę o niej. Wczoraj przez zapomnienie zacząłem mówić mojej gospodyni o jedni ducha autonomicznego, kiedy pytała, czy ma mi zrobić jaja na miękko na śniadanie.
— Mój intelekt odpoczął w kieracie codziennym i z przyjemnością słucham pana.
— To przez grzeczność. Teraz wezwijmy wszystkie Erynje na głowę tego czarnego charakteru. Musi ustąpić. Do Tartaru z nią! Wyrok tragiczny wypisali Eak i Radamantes!
Wyszedł do kuchni i pani Poluta ze zdenerwowaniem słyszała głos jego i Cesi. Po chwili Prętkiewicz wrócił z miną pogromcy.
— Okaz proletarjatu powojennego błaga o minutę posłuchania. Obiecał mi ten warszawski kocmołuch vulgo parzygnat największą potulność i wersalskie ugrzecznienie.
Pani Poluta wzdrygnęła się.
— Po tem, jak zostawiła mnie w chorobie bez ratunku, został mi tak głęboki uraz psychiczny, że wprost nie wiem, jak mogłabym go wyrwać, czem wygładzić.
— To niech nie wchodzi!
— Nie, proszę poczekać, — namyślała się pani Poluta, — proszę poczekać. Tu trzeba zrobić zrównanie matematyczne. Sumą dobra wygładzić sumę zła.
Dziewczyna sama wpakowała się w tej eh wili do pokoju, głośno chlipiąc.
— I za co mnie pani odprawia? Za moją ciężką pracę? Pani to jest burżujka i chce, żeby przed nią skakać. A ja jestem także człowiek. Równe prawo