Strona:Anna Zahorska - Trucizny.djvu/87

Ta strona została przepisana.

— A i wiece poselskie — zaśmiał się Oświacki, — ale my mamy na to odtrutkę.
Wasilewicz już poczuł się zmęczony. Opadła w nim wola do decyzji i zdolność przyjmowania wrażeń. Pożegnał Oświackiego. Z mętnym natłokiem obrazów w głowie szedł na stację, od wszystkiego oderwany i obcy wszystkiemu.