ja... Nie udaję przynajmniej świętoszka i nie zapomniałam się jeszcze do tego stopnia... U mnie Sulejman nie wykraczał poza granice... Nie! Mametkuł cały czas przesiadywał u Julji, a u mnie, gdy tylko jedenasta wybiła, zaraz: — „Sulejmanie, marsz! Idź sobie! —“ I mój głupi Tatarzyna odchodzi. Ja, mój drogi, trzymałam go w karbach. Jak tylko zacznie gderać co do pieniędzy albo czegokolwiek, ja w tej chwili: “— Co-o? Co-o-o?“ — To zaraz mu dusza w pięty ucieka... Cha-cha-cha!... Oczy, uważasz, Wasia, czarne, jak węgiel, mordeczka tatarska, taka głupia, śmieszna... Ja go tak trzymałam! Tak!
— Wyobrażam sobie — mruknął mąż, kręcąc kulki z chleba.
— Głupi Wasia. Ja przecież wiem, jakie ty masz myśli! Wiem, co ty myślisz... Ale zapewniam cię, że on nawet podczas spacerów pozostawał u mnie w granicach. Jedziemy, naprzykład, w góry albo do wodospadu, ja mu zawsze mówię: — „Sulejmanie, jechać ztyłu!“ — I zawsze jechał ztyłu biedaczek... Nawet podczas... w najpatetyczniejszych miejscach zawsze mu mówiłam: — „Jednak nie powinieneś zapominać, żeś ty tylko Tatarzyn, a ja żona radcy stanu!“ — Cha-cha! Pani zaśmiała się, potem prędko się obejrzała i zrobiwszy wystraszoną minę, zaczęła szeptać:
— Ale Julja! Ach, ta Julja! Rozumiem wszystko, Wasia, dlaczego nie zabawić się, nie odpocząć po pustce światowego życia?... Wszystko to wolno... baw się, nikt cię nie potępi, ale brać to poważnie, urządzać sceny... nie, mów, co chcesz, a ja tego nie rozumiem. Wyobraź sobie, ona była zazdrosna. Czy to nie głupie? Raz przychodzi do niej Mametkuł, jej feblik... Nie było jej w domu... No, zaprosiłam go do siebie, zawiązała się rozmo-
Strona:Anton Czechow - Śmierć urzędnika.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.