Strona:Anton Czechow - Partja winta.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

dny politowania, przygotowany na stracenie — obydwaj milczeliśmy. On wybałuszył na mnie gały, ja unikałem jego wzroku...
— Zażartowałem sobie — odezwał się wreszcie. — Nie bój się.
— O, dziękuję panu! — odparłem i dziękczynnie uścisnąłem mu dłoń.
— Zażartowałem... A jednak mogę... Pamiętaj... Idź sobie... Narazie zażartowałem... A później, co Bóg da...