Strona:Anton Czechow - Partja winta.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

ko nie lękaj się... A co najważniejsze, nie wnikaj... Czytaj i nie wnikaj w te mądrości.
Merdiajew zawinął książkę w papier i zasiadł do biurka. Ale praca nie szła mu jakoś tym razem. Ręce drżały, a oczyma zezował w różne strony: jedno utkwił w sufit, drugie — w kałamarz. Nazajutrz przyszedł do biura zapłakany.
— Cztery razy już zaczynałem — mówił — ale nic a nic nie rozumiem... To jakieś zagraniczne...
Po upływie pięciu dni, Semipałatow, przechodząc koło biurek, zatrzymał się przy Merdiajewie i zapytał:
— Jakże tam? Przeczytał pan książkę?
— Czytałem, ekscelencjo.
— O czem-że pan czytał? Opowiedz pan, proszę!
Merdiajew zadarł głowę w górę i poruszył wargami.
— Zapomniałem, ekscelencjo... — powiedział po dłuższej chwili.
— W takim razie pan nie czytał, albo e-e-e pan czytał nieuważnie! Au-to-mmma-tycz-nie! Tak nie można! Proszę jeszcze raz przeczytać! Wogóle panowie, polecam! Proszę czytać! Wszyscy — czytać! Weźcie, panowie, książki z mojego okna i czytajcie. Panie Paramonow, proszę iść za mną i wziąć książkę. Panie Podchodcew, niech i pan