— Dyktando jest zadowalające — zawyrokował inspektor.
— Ośmielam się niniejszem zakomunikować panu inspektorowi — powiedział Fendrykow, nabierając odwagi i spoglądając z ukosa na swego wroga Gałkina — ośmielam się zakomunikować, że geometrji uczyłem się według podręcznika Dawydowa, a częściowo u siostrzeńca Warsonofjusza, który na wakacje przyjechał z Troicko-Sergiejewskiego seminarjum. I planimetrji się uczyełm, takoż i stereometrji... wszystko, które jego jest...
— Stereometrja nie jest objęta programem.
— Nie objęta? A ja cały miesiąc nad nią ślęczałem... Jaka szkoda!... — westchnął Fendrykow.
— Narazie dajmy spokój geometrji. Weźmiemy się do nauki, którą pan, jako funkcjonarjusz pocztowy, prawdopodobnie lubi. Geografja jest nauką pocztowców. Wszyscy nauczyciele uśmiechnęli się z poszanowaniem. Fendrykow nie zgadzał się z tem, aby geografja miała być nauką pocztowców (nigdzie tego nie czytał, ani w regulaminie pocztowym, ani też w rozkazach okręgowych), ale przez grzeczność powiedział: „Tak jest“, poczem chrząknął nerwowo i z trwogą czekał na pytania. Jego wróg Gałkin oparł się wygodnie o poręcz krzesła i, nie patrząc na niego, zapytał przeciągle
Strona:Anton Czechow - Partja winta.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.