Strona:Anton Czechow - Partja winta.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

toż to jakbyś wygrał los na loterji! Nie trzeba się martwić. Nie martw się!
— Bez waszych rad wiem, że nie trzeba. Nie o to przecież chodzi. Zły jestem, bo mi się chce jeść!
Po upływie półtorej godziny znów poszli do Struczkowa. Futrzana czapka wciąż jeszcze wisiała na gwoździu. Raz jeszcze trzeba się było wycofywać.
Dopiero o godzinie 8 wieczorem gwóźdź został zwolniony i można się było dobrać do pieroga!
Pieróg był suchy, kapuśniak wystygł, gęś — wysuszona. A wszystkiemu winna karjera Struczkowa. Zresztą, jedli z apetytem.