Strona:Anton Czechow - Partja winta.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.



Partja winta.

Pewnej szkaradnej jesiennej nocy Andrzej Stepanowicz wracał z teatru. Jechał i myślał o tem, jakiby to pożytek przynosiły teatry, gdyby wystawiano w nich sztuki o treści moralnej. Mijając swoje biuro, przerwał rozmyślania i spojrzał w okna domu, w którym, jak mówią poeci i szyprowie, dzierżył ster. Dwa okna „dyżurnego pokoju“ były jasno oświetlone.
— Czyżby się nie mogli jeszcze uporać ze sprawozdaniem? — pomyślał Peresolin. — Siedzi tam czterech durniów i dotychczas nie skończyli! Ludzie pomyśleć gotowi, że im w nocy też nie daję spokoju. Pójdę i przynaglę ich... Stań no, Gurij!
Peresolin wyszedł z powozu i skierował się do urzędu. Brama frontowa była zamknięta, natomiast boczne wejście, mające zepsutą zasówkę, stało otworem. Peresolin wszedł przez nie i po upływie minuty stanął u progu „dyżurnego pokoju“. Przez szparę niedomkniętych drzwi zajrzał