Strona:Antoni Abraham (1869-1923).djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

jak Ty klęczysz...” Wspomnienia matki „rzewne i słowa pieśni oraz cudna jej melodja wzruszyła mnie tak bardzo, że aż łzy zrosiły moje powieki”.
Potem kształcił chłopca w czasie nauki przygotowawczej w duchu polskim i chrześcijańskim proboszcz mechowski, ks. Teofil Bączkowski, głośny działacz polski na pobrzeżu kaszubskim, ur. 1838 r. Również kazania i nauki ks. Bączkowskiego w kościele tchnęły miłością wszystkiego, co polskie w przeszłości i teraźniejszości, budząc w dorosłych słuchaczach i młodzieży głębokie ukochanie Macierzy Polski, kojarząc równocześnie uczucie to z wiarą religijną.
Niewygasłe wrażenie pozostawiła w sercu Antoniego pierwsza pielgrzymka do Kalwarji wejherowskiej, dokąd schodził się lud z całych Kaszub, dalekich stron Pomorza i Warmji. Tutaj wśród westchnień i łez pątników, spieszących zewsząd pod skrzydła opiekuńcze kapłanów, zrozumiał, jak udręczony i nieszczęśliwy jest lud polski, przed ciernistą koroną Chrystusa wylewający łzy niedoli, ale zrozumiał też, jak wielka jest potęga tych nieogarnionych okiem mas ludowych.
Odtąd co roku odbywał pielgrzymki do Wejherowa, do tego Jeruzalem kaszubskiego, gdzie, jak poeta Derdowski mówi, „na wesoci swięty kalwaryji... Chrystus beł ukrzyżowany”. W duszy młodzieńca rozpalać się zaczął ogień miłości ojczyzny. Czuł braki w wykształceniu, więc czytywał chętnie gazety i książki polskie. Zajmowały go dzieje i baśnie ludu kaszubskiego, zajmowały jego wyobraźnię każde spotykane miasteczko, każda wioska, każdy kościółek wiejski, każde szczególne miejsce na tej ukochanej ziemi kaszubskiej. Umiał też o wszystkiem, co czytał, opowiadać z zapałem i bez końca. Poznawane z książek dzieje Polski kojarzyły się w umyśle i sercu młodzieńca z tem, co czytał i wiedział o Pomorzu, w jedną nierozerwalną całość.
Wcześnie opuścić musiał ubogi dom rodzinny. Licząc lat 16 stracił ojca. Poszedł więc szukać zajęcia i chleba. Tułał się tu i owdzie, zarobkując jak i gdzie się udało. „Ja nieomal od kolebki po wioskach kaszubskich się włóczyłem”, pisze później w jednym z listów w „Gazecie Gdańskiej” (nr. 94 z r. 1913). Wyrósł na niezwykle silnego mężczyznę o niespożytej energji.