szy tego świata. Ubrany zawsze starannie, lubi krawaty z fontaziem, wiązane po bajronowsku. Twarz charakterystyczna. Duże ciemne oczy, czupryna szpakowaciejąca, nos wybitny, hiszpanka utrzymywana bardzo troskliwie. Był najpierw sługą swego talentu i mocno wichrowatych namiętności, obecnie jest sługą wydziału krajowego, lekkiej hipochondryi i prześlicznej piętnastoletniej córeczki, do której jest niezmiernie przywiązany. Żyje bardzo hygienicznie, leczy się, mieszka zawsze w pobliżu ogrodu jezuickiego i codziennie odbywa spacer przed rozpoczęciem roboty biurowej. Niegdyś był słynnym donżuanem i posiadał powodzenie wśród pań z teatralnego świata, dla których napisał do czterdzieści „specjalnych“ jednoaktówek na kolanie. Korzystając z ogromnej łatwości pióra zaczynał je nieraz na afiszu teatralnym w loży aktorskiej, podniecony przyjemnem sąsiedztwem, i na poczekaniu wykańczał. Plon swoich dawnych stosuneczków teatralnych zawarł w wydanym niedawno tomiku nowel: „Z za kulis“. W „Kole literackiem” jest Urbański namiętnym graczem w domino i podobno — przegrywa. Młodym literatom mówi patryarchalnie: „ty“.
Strona:Antoni Chołoniewski - Nieśmiertelni - 1898.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.