Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

szą od niego i zastępuje mu matkę. Starała się więc przekonać zasmuconego brata, że trzeba wyprawić wesele jak się należy, uroczyście i wesoło, żeby ludzie źle nie sądzili.
Odkąd zaczął chodzić do Bieławinów jako narzeczony, po trzy i po cztery razy na dzień, nie miał już czasu zastępywać Saszę i czytać historycznych powieści. Julia przyjmowała go w swoich dwóch pokojach, zdaleka od salonu i od gabinetu ojca: pokoje te bardzo mu się podobały. Były tam ciemne ściany, w kącie wisiały święte obrazy; czuć było dobre perfumy i oliwę do palenia. Mieszkała w oddalonych pokojach, łóżko jej i tualeta zasłonięte były parawanem, drzwi biblioteki były od wewnątrz wybite zieloną firanką, ona sama chodziła po dywanach, tak że zupełnie nie było słychać jej kroków, wywnioskował więc z tego wszystkiego, że ma skryty charakter i lubi ciche, spokojne, zamknięte życie. W domu uważano ją za niedorosłą, nie miała swych własnych pieniędzy i zdarzało się nieraz na spacerze, że mieszała się nagle, nie mając grosza przy duszy. Na ubranie i na książki ojciec dawał jej niewiele, nie więcej, jak sto rubli na rok. Zresztą i doktor sam mało miał pieniędzy, pomimo dobrej praktyki. Co wieczór grał w klubie w karty i stale przegrywał. Przytem kupował domy w towarzystwie wzajemnego kredytu z przelaniem długu i wynajmował je; lokatorzy płacili opieszale, ale pomimo to, on zapewniał wszystkich, że takie kombinacye z domami są bardzo wygodne. Dom, w którym mieszkał z córką, także zastawił i za te pieniądze kupił kawał gruntu, gdzie zaczął już stawiać duży, dwupiętrowy dom, aby go też zastawić.
Łaptiew żył, jak we mgle, miał wrażenie, że to nie on żyje, a ktoś tylko podobny do niego, dużo też robił rzeczy takich, na jakie by się nigdy poprzednio nie zdobył. Trzy razy był z doktorem w klubie, jadł z nim ko-