Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

pował, a ona się sprzedawała. Niekiedy, zastanowiwszy się nad tem, wpadał w rozpacz i zapytywał się sam siebie, czy nie uciec od tego wszystkiego? Po nocach nie sypiał, myślał o tem, co będzie, gdy spotka w Moskwie tę panią, którą w liście do przyjaciół nazywał »osobą«, i jak ojciec jego i brat zapatrywać się będą na jego małżeństwo i na Julię samą. Bał się, że ojciec przy pierwszem spotkaniu powie Julii coś ordynarnego. Z bratem Teodorem straszne działy się rzeczy w ostatnich czasach. W długich swych listach pisał o tem, jak ważnem jest zdrowie, pisał o wpływie chorób na stan psychiczny, o tem, co to jest religia, ale ani słowa o Moskwie i o interesach. Listy te drażniły Łaptiewa, zdawało mu się, że charakter brata zmienia się na gorsze.
Wesele odbyło się we wrześniu. Ślub był w kościele Piotra i Pawła. Po Mszy św. i tego samego dnia młoda para wyjechała do Moskwy. Kiedy Łaptiew i jego żona w czarnej sukni z trenem, niewyglądająca już na panienkę, lecz na dorosłą kobietę, żegnali się z Niną Teodorówną, twarz chorej skrzywiła się boleśnie, ale z suchych oczów nie wypłynęła ani jedna łza.
— Gdybym umarła, co nie daj Boże, to weźcie do siebie moje dzieci — rzekła.
— O, obiecuję ci! odpowiedziała Julia Siergiejewna, i jej również nerwowo zadrgały usta i powieki.
— Przyjadę do ciebie w październiku — rzekł Łaptiew, rozstrojony — wyzdrowiejesz, moja droga.
Jechali w oddzielnym przedziale. Było im obojgu smutno i nieprzyjemnie. Ona siedziała w kącie, nie zdejmując kapelusza i udawała, że drzemie, a on leżał naprzeciw niej na kanapie i zamęczał się przeróżnemi myślami: o ojcu, o »osobie«, o tem, czy Julii spodoba się jego mieszkanie w Moskwie. I patrząc na żonę, która go nie kochała, myślał ze smutkiem: »czemu się to wszystko stało?«