Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wobec różnicy klimatów, energii, gustów, wzrostów, równość pomiędzy ludźmi jest fizycznie niemożebną. Ale człowiek kulturalny może zrobić tę nierówność nieszkodliwą, tak jak to uczynił z błotami i niedźwiedziami. Jeżeli jeden uczony dokonał tego, aby kot, mysz, sokół i wróbel jadły z jednego talerza, miejmy nadzieję, że wychowanie zrobi to samo z ludźmi. Życie idzie wciąż naprzód, kultura czyni w naszych oczach olbrzymie postępy i z pewnością nadejdzie czas, kiedy obecne położenie robotników fabrycznych będzie się wydawało równym absurdem, jak nam teraz prawa poddaństwa, kiedy zamieniali dziewczyny na psów.
— To nie prędko da się zrobić, nie prędko — rzekł Kostia i uśmiechnął się — bardzo nieprędko, wtedy, kiedy Rotszyld uzna za absurd swoje pokłady złota; do tego czasu robotnik musi zginać kark i puchnąć z głodu. Nie, nie, wujaszku. Nie trzeba czekać, tylko walczyć. Jeżeli kot je z myszą z jednego talerza, to pan myśli, że on jest przejęty uznaniem dla sprawiedliwości? Gdzie tam. Zmusili go.
— Ja i Teodor jesteśmy bogatymi ludźmi, ojciec nasz jest kapitalistą, milionerem, więc z nami trzeba walczyć! — rzekł Łaptiew, pocierając dłonią czoło.
— Ze mną walczyć? jakoś się to nie mieści w mojej głowie! Jestem bogatym, ale cóż mi dotychczas te pieniądze dały, co mi dała ta siła? W czem jestem od was szczęśliwszym? Dzieciństwo miałem straszne, pieniądze nie wybawiły mnie od rózg. Kiedy Nina chorowała i umierała, nie pomogły jej moje pieniądze. Kiedy mnie ktoś nie kocha, to go zmusić do kochania nie mogę, choćbym na to wydał i sto milionów rubli.
— Zato pan może dużo zrobić dobrego potrzebującym pomocy — rzekł Kisz.
— Co tam za dobro! Prosił mnie pan wczoraj za jakimś matematykiem, który szuka zajęcia. Niech mi