siedział u niego brat, ale on zrozumiał to w ten sposób, że jego obecność nudzi wszystkich i że w tem wesołem i młodem towarzystwie jest zupełnie zbytecznym. I złość jego, uczucie goryczy były tak silne, że mało nie płakał; cieszył się nawet, że z nim tak niegrzecznie postępują, że nim pogardzają, że jest głupim, nudnym mężem, złotym worem i zdawało mu się, że cieszyłby się jeszcze bardziej, gdyby go żona tej nocy lepszym zastąpiła przyjacielem i przyznała mu się do tego, patrząc na niego z nienawiścią... Był o nią zazdrosnym wobec znajomych studentów, aktorów, śpiewaków, Jarcewa, nawet przechodniów i teraz namiętnie pragnął, żeby ona rzeczywiście była mu niewierną, chciał ją zastać z kimkolwiek i otruć się, oderwać się raz na zawsze od tego widziadła. Teodor pił herbatę i głośno ją połykał. Ale oto i on zaczął przygotowywać się do wyjścia.
— Nasz stary musi mieć bielmo na oku — rzekł, kładąc futro. — Zaczyna bardzo źle widzieć.
Łaptiew włożył również futro i wyszedł. Odprowadziwszy brata, wsiadł do doróżki i pojechał do Jara.
— I to się nazywa szczęściem rodzinnem! — śmiał się sam ze siebie. — To jest miłość!
Zgrzytał zębami i nie wiedział, czy to uczucie zazdrości, czy też co innego. U Jara przeszedł się dokoła stołów, posłuchał w sali śpiewu; na wypadek spotkania ze swoimi nie miał odpowiedzi i zawczasu był pewnym, że na widok żony uśmiechnie się smutnie i głupio i wszyscy zrozumieją, jakie uczucie przyprowadziło go tutaj. Elektryczne światło, głośna muzyka, zapach pudru i spojrzenia kobiet męczyły go. Stawał więc pod drzwiami, starał się podglądać i podsłuchiwać co się dzieje w oddzielnych gabinetach i wydawało mu się, że odgrywa razem z kuplecistą i z kobietami jakąś niską, obrzydliwą rolę. Pojechał gdzieindziej, ale nie spotkał nikogo ze swoich i tylko, kiedy jadąc z powrotem, zbli-
Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.