Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze szyderczo, mówiąc, że ich ciemnota i ospałe zwierzęce życie są dla niego obrzydliwe i wstrętne. Mówił głosem tenorowym, głośno, z zapałem i nie inaczej, jak oburzając się, lub z zachwytem i ze zdumieniem, a zawsze szczerze. O czemkolwiek zaczęło się z nim mówić, on wszystko sprowadzał do jednego: w mieście żyć smutno i duszno, społeczeństwo nie zajmuje się wyższymi widokami, prowadzi bezmyślne życie, urozmaicając je gwałtem, zepsuciem i obłudą. Podli są syci i odziani, a sprawiedliwi karmią się okruchami; potrzeba szkół, miejscowego pisma o uczciwym kierunku, teatru, czytelni publicznej, skupienia inteligentnych sił; potrzeba, aby się społeczeństwo przekonało o tem i przestraszyło. W swoich sądach o ludziach używał tylko zgęszczonych barw, czarnej i białej, odcieni żadnych nie uznawał; według niego ludzkość dzieliła się na uczciwych i podłych; środka nie było. O kobietach i o miłości mówił zawsze z namiętnością, z zachwytem, ale się nigdy nie zakochał.
W mieście pomimo jego przykrych sądów i zdenerwowania lubili go i zaocznie nazywali Jankiem. Jego wrodzona delikatność, usłużność, czystość moralna, również, jak jego zniszczony surducik, chorobliwy wygląd i rodzinne nieszczęścia, budziły dobre, ciepłe i smutne uczucia: przytem był wykształcony i oczytany, wiedział wszystko podług zdania współobywateli, uważano go wogóle za chodzący słownik informacyjny.
Czytał bardzo dużo. Nieraz siedząc w klubie i nerwowo skubiąc bródkę, przerzucał dzienniki i książki, ale po twarzy jego widać było, że nie czyta, a połyka je, zaledwie zdążywszy przeżuć. Zdaje się, że czytanie stanowiło jedno z jego chorobliwych przyzwyczajeń, gdyż z równą chciwością rzucał się na wszystko, co mu w ręce wpadało, nawet na dzienniki i kalendarze poprzedniego roku. U siebie czytał zawsze leżąc.