Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek nie może żyć tak, żeby nie mieć tych strat? Dlaczego zniszczyli lasek brzozowy i bór z wielkich sosen? Dlaczego wolno spacerować po pastwisku? Dlaczego ludzie czynią zawsze to, czego czynić nie powinni? Dlaczego on, Jakób, przez całe swe życie kłócił się, ryczał, rzucał się z pięściami, dokuczał żonie i poco, dlaczego przed chwilą przestraszył i obraził żyda? Dlaczego wogóle ludzie przeszkadzają żyć spokojnie jedni drugim? Przecież to samo powołuje straty! I jakie olbrzymie straty. Gdyby nie było nienawiści i gniewu, ludzie mieliby dużo większe korzyści.
Wieczorem i przez całą noc majaczyło mu się dzieciątko, wierzba, ryby, stada gęsi i Marta, podobna z profilu do ptaka, który chce pić, i blada, bolesna twarz Rotszylda; ciągle jakieś twarze zjawiały się z przeróżnych stron i mruczały coś o stratach. On przewracał się z boku na bok, pięć razy wstawał nawet z łóżka, żeby pograć na skrzypach.
Rano przezwyciężył się, wstał i poszedł do szpitala. Tenże sam Maksym Mikołaicz kazał mu przykładać do głowy zimne kompresy, przepisał proszki, a z wyrazu jego twarzy i z tonu jego mowy Jakób zrozumiał, że sprawa źle stoi i że tu już żadne proszki nie pomogą. Później idąc do domu, myślał o tem, że właściwie ze śmierci tylko korzyść mieć będzie: nie trzeba ani jeść, ani pić, ani płacić podatków, ani ludzi obrażać, a że człowiek leży w grobie nie jeden tylko rok, a setki, tysiące lat, to jeśli zliczymy to wszystko, korzyść okaże się olbrzymia. Życie daje człowiekowi straty, śmierć korzyść wielką. Wniosek ten jest bezwarunkowo słuszny, ale jednak przykry: dlaczego na świecie tak dziwny jest porządek, że życie, które raz dane jest człowiekowi, przechodzi bez korzyści?.
Nie było mu przykro umierać, ale jak tylko zobaczył w domu swe skrzypce, serce ścisnęło mu się z bolu.