dwadzieścia sześć lat, postępował dalej tak samo, pozwalając jej z jednym tylko ojcem chodzić pod rękę i wyobrażał sobie, że wcześniej czy później zjawić się musi przyzwoity młodzieniec, który zechce ją poślubić przez cześć dla jego osobistych zalet. A ona ubóstwiała ojca, bała go się i wierzyła w jego niezwykły rozum.
Zrobiło się zupełnie ciemno i ulica pomału opustoszała. W domu, naprzeciwko, muzyka ucichła; otworzono naoścież bramę i po naszej ulicy, miękko poruszając dzwonkami, przejechała trójka. To wyjeżdżał inżynier z córką na spacer. Czas iść spać.
W domu miałem własny pokój, ale mieszkałem w szopie pod jednym dachem z murowanym składem, który wybudowali kiedyś prawdopodobnie dla przechowania uprzęży, do ściany były wbite wielkie gwoździe, teraz zaś był niepotrzebnym i ojciec składał w nim od trzydziestu lat gazety, które oprawiał co pół roku i nie pozwalał nikomu ruszać. Mieszkając tutaj, rzadziej spotykałem ojca i jego gości i zdawało mi się, że jeśli nie mieszkam w moim pokoju i nie jadam codziennie w domu, to słowa ojca, że mu siedzę na karku, jakby nie tak obraźliwie brzmiały.
Czekała na mnie siostra. W tajemnicy przed ojcem przyniosła mi kolacyę: nieduży kawałek zimnej cielęciny i kromkę chleba. W naszym domu mówili często: »pieniądze lubią rachunkowość«, »ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka« i t. p., i siostra, przejęta temi zasadami, starała się ograniczać wydatki, dlatego też żywieni byliśmy bardzo nędznie. Postawiwszy talerz na stole, usiadła na mojem łóżku i rozpłakała się.
— Misaelu — rzekła — co ty z nami robisz?
Nie zakrywała twarzy, łzy spłynęły jej na piersi i na ręce i wyraz jej oczów był stroskany. Upadła na poduszkę i rozpłynęła się we łzach, trzęsąc się całem ciałem i szlochając.
Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.